NIENAWIDZĘ przegrywać! Mam do tego
chroniczną awersję! A tym razem przegrałem! A co gorsza nie z samym sobą
na trasie, bo znam się już na tyle, że wiem, że jeśli zaczynam, to muszę
ukończyć. Przegrałem z własnym organizmem. Na początku głupio nabyta
kontuzja uda wykluczyła mnie z treningów na prawie 2 tygodnie.
Krioterapia jest jednak naprawdę skutecznym narzędziem rehabilitacji. I
gdy już miałem wracać do treningów, przypętało się najpierw
przeziębienie, a potem zapalenie oskrzeli... Długo, oj długo,
zastanawiałem się, czy jechać na MW, czy odpuścić, ale koniec końców
zrezygnowałem... Ciężka to była decyzja, ale teraz już wiem, że słuszna!
Wizja zapalenia płuc, albo zapalenia mięśnia sercowego, w co oskrzela by
się mogły przerodzić przy takim wysiłku, jakim jest maraton, jednak
podziała na moją wyobraźnię...
Ludzkie
ciało jest niesamowitym mechanizmem. Gdyby ktokolwiek 1.5 roku temu
powiedział mi, że będę miał ukończone półmaraton, 2 maratony, half iron
mana i kilka mniejszych biegów popukałbym się w czoło i wrócił do picia
piwa :) Teraz już wiem, że chcieć to móc! Wystarczy impuls, by się
ruszyć, a potem już idzie! Odrobina dyscypliny, samokontroli i można
osiągnąć coś naprawdę dużego. A moje wyniki są dla mnie naprawdę czymś
wielkim! Na polepszenie czasów i zwiększanie dystansów przyjdzie jeszcze
czas! Póki co jestem szczęśliwy z tego, co już osiągnąłem! Ale pomimo
możliwości, jakie ma nasz ciało, trzeba czasami odpuścić i się w
nie wsłuchać! Wtedy możemy być spokojni, że nie przesadzimy i nie
zrobimy sobie krzywdy!
Wracając
do Warszawy - miała być niesamowita życiówka, pierdolnięcie i bieg w
trupa! Miał być ból, łzy i walka z samym sobą, by przebiec metę
rozpieprzając system! A był kac i gapienie się w monitor, jak idzie
chłopakom! W poniedziałek wróciłem do gry! Pierwszy trening od ponad 3
tygodni nie wypadł tak źle, jak myślałem! Było nawet zadziwiająco
dobrze!
Wciąż
mam wątpliwości, czy uda mi się ukończyć Poznań! W każdym razie mogę
obiecać jedno! Widzimy się na starcie i dam z siebie wszystko, by dobiec!
Bez życiówek, bez biegu w trupa, bez rozpieprzania systemu! Chcę mieć z
tego biegu fun, chcę się nim cieszyć, chcę się cieszyć atmosferę tego
biegowego święta, chcę się bawić z kibicami i przebiec obojętnie w jakim
czasie! Każdy doping na trasie się liczy, więc przybywajcie i
kibicujcie:)
KORONA MARATONÓW POLSKICH vs. JA: 1:1 !!
Powodzenia, będę śledził on-line wyniki:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj kciuki! Po 4 tygodniach bez treningu satysfakcjonuje mnie każdy czas byle tylko ukończyć....:)
OdpowiedzUsuń