sobota, 2 listopada 2013

Z pasji do biegania, czyli NBR TRAIL GAMES!

Cóż tam się nie działo!! Bieganie, znajomi starzy i nowi, przepyszne jedzonko, rozmowy, spotkania!! EHHHH! Niesamowita impreza!

Niestety z nadmiaru obowiązków nie miałem czasu wcześniej napisać relacji. Choć wiedziałem, że po relacji Krasusa nie będzie już nic do dodania:)

Jak się tylko dowiedziałem o NBR TRAIL GAMES wiedziałem, że muszę tam być! Miała to być kameralna impreza, więc limit miejsc wynosił 20 osób! Jak się później okazało nie tylko ja tak pomyślałem i zanim się zorientowałem już było po zapisach! Miałem nadzieję, że z listy rezerwowej uda się dostać i na całe szczęście tak się stało:)

NBR TRAIL GAMES było imprezą zorganizowaną przez Grześka z Natural Born Runners. Nota bene nie znam lepszego sklepu z rzeczami do biegania i lepszego podejścia do klienta:) Za każdym razem jak coś tam kupowałem byłem profesjonalnie obsłużony i świetnie mi doradzono. Swoją drogą właśnie NBR ufundował nagrodę w konkursie, o którym już wkrótce:)


Pomysł był prosty! Kompilacja wszystkiego, co w bieganiu najlepsze! Najpierw szybka 5.5 km płaska pętla wokół Malty, potem 7.8 km trailowego biegania po niesamowitej trasie, a na koniec bieg na orientację na trasie około 4 km.

Na Polanę Harcerza przyjechałem nieco spóźniony, ale na szczęście start się opóźnił. Przywitałem się z Krasusem, NKŚ, Marcinem Kargolem, którego poznałem na IWW. W końcu udało mi się poznać Bormana. Super:)

Przed startem :)
Z Krasusem i Marcinem Kargolem
W końcu wystartowaliśmy:) Pierwszy km w 4:35! Dżizas co to jest za tempo?!?!?! Ja tak szybko nie biegam, a tutaj biegnę na ostatnim miejscu i jeszcze wszyscy mi odbiegają! Już wiedziałem, że będzie ciężko:) Ciut zwalniam i trzymam tempo koło 5 min/km. Ciężko mi się biegnie - daleko mi do formy, jaką miałem przed kontuzją. Pierwsza piątka wokół Malty mija dość szybko i już znowu jestem na Polanie Harcerza, gdzie był start i meta. Przebiegam przez start, łapię kubek z wodą od NKŚ i lecę dalej. Tutaj zaczyna się to, co na tej imprezie było najlepsze, czyli trasa trailowa! Jak tam się biegło! Nie dość, że trasa była wyznaczona i poprowadzona przez naprawdę piękne okolice, to polska jesień domalowała swoje kolory i dopełniła całości! Swoją drogą nie wiedziałem, że prawie w centrum Poznania może być tak pięknie!


Na trasie w newralgicznych punktach były osoby, które pokazywały gdzie biec. Mijam jedną z nich i mówię, że jestem ostatni, na co słyszę, że za mną jeszcze ktoś biegnie! Mocno się zdziwiłem! Poznaję Łukasza i biegniemy razem. Trzymamy tempo koło 5:30 - 5:45, czyli moje tempo, gdy mogę spokojnie i długo biegać. Gadamy o bieganiu, sporcie aż nagle wybiegamy na asfalt, gdzie spotykamy dziewczynę, którą starałem się dogonić od samego startu. Okazało się, że gdzieś się zagadaliśmy i pogubiliśmy. Szybki telefon do Grześka i już wiemy, że musimy wracać. Ciut przez to nadrobiliśmy. Dalej napieramy w trójkę. Na końcówce II etapu moi współnapieracze trochę mi odbiegają, ale dołącza do mnie Borman i chwilę biegniemy razem i gadamy:)

Gdzieś na trasie :)
Kończymy etap II, dostajemy mapy i dalej w drogę. Pierwszego punktu długo szukamy, potem już idzie lepiej! Między punktami 3 i 4 jest rzeka i zastanawiamy się, czy nie lecieć przez wodę! Na szczęście odpuszczamy, a na mecie się okazuje, że dobrze zrobiliśmy, bo był to obszar, na który nie wolno było wchodzić! Małe mam doświadczenie w BnO i to dało się odczuć! Skala mapy jest jednak ważna i po Izerskiej cały czas miałem wrażenie, że biegnąc drogą sporo nadrobimy... Ale tam było 50 km, a tu 4... i obiegnięcie jakiegoś punktu zajmowało naprawdę chwilę...Już na mecie się okazało, że 4 punktu nie udało nam się namierzyć. Zbieramy kolejne punkty trochę lecąc drogą, trochę napierając na azymut. Przy 11 punkcie znów błąd i musieliśmy się cofnąć. W końcu już prosto na metę i wbiegam jako przedostatni:) A praktycznie wbiegamy w trójkę razem z Agatą i Łukaszem:)

I w końcu czas na delektowanie się wege przekąskami przygotowanymi przez Bormana i Olę! Ale mi smakowało:) A zupa dyniowa wymiatała:) Menu było takie:


Podsumowując dawno się tak dobrze nie bawiłem biegając! Nakulałem ponad 20 km, głównie przez błędy popełnione z mapą...
Pomysł na imprezę, realizacja i zaangażowanie na najwyższym możliwym poziomie! Spotkanie ze starymi znajomymi, poznanie nowych, przepyszne jedzenie, zabawa! Jak ja się cieszę, że mogłem tam być:) I całe szczęście będą kolejne edycje! Następna może już zimą:)

I klasycznie track z endo!